6 gru 2012

Lato wróć...

Dziś trochę lata w środku zimy 
( w Irlandii zima zaczyna się 1 listopada a 1 lutego zaczyna się wiosna)
Co kojarzy mi się z latem – a np. piękna opalenizna. Lubię złotawą skórę ale opalaniu na solarium mówię stanowcze NIE.
Bardzo chętnie sięgam po balsamy brązujące. Przydają się na wiele okazji: imprezy zimowe (sylwester, studniówka czy andrzejki lub wesela), ja też nakładam taki balsam przed wyjazdem na wakacje – wiem że będę nosiła bikini i się opalała ale jakoś tak mi głupio wyskoczyć blada jak córka młynarza na plaży więc troszkę się wspomagam przed :) i w ogóle dla poprawy nastroju – ciało nabiera apetycznej barwy :)

Jaki musi być dla mnie idealny produkt brązujący?
  • musi być delikatny – mam tu na myśli to że nie szukam samoopalacza który robi ze mnie solariową damę po jednym użyciu. Wolę produkt dzięki któremu mogę stopniować efekt. Dlatego wolę balsam brązujący od typowego samoopalacza
  • musi coś robić poza opalaniem – ja stawiam na nawilżenie skóry
  • pożądany jest ładny zapach. Mimo że każdy produkt samoopalający po pewnym czasie wydziela charakterystyczny smrodek to oczekuję że krem będzie pachniał przynajmniej w momencie nakładania.

I chyba znalazłam swój ideał


Oto i on Sun Care Balsam delikatnie brązujący skórę od FlosLek. Po pierwsze przepięknie pachnie – wanilią, czekoladą, budyniem. Dzięki temu nakładanie jego jest cudowne. Ma też fajny – kawa z mlekiem - kolor i odpowiednią konsystencję. Niestety po jakimś czasie piękny zapach się ulatnia i czuć charakterystyczny smrodek... Po drugie podoba mi się efekt jaki daje – nie jest to sztuczna opalenizna już po pierwszym użyciu tylko efekt bardzo subtelny. Po pierwszym zastosowaniu podkreśla wcześniej opaloną skórę (super się sprawdza po wakacjach gdy chcemy podkreślić znikającą opaleniznę), przy kolejnym zastosowaniu widać już delikatną różnicę. Ja po 3, 4 zastosowaniach uzyskuję pożądany efekt. Trudno tez sobie zrobić nim plamy gdyż jeśli przypadkiem w którymś miejscu nałożymy go nierówno to efekt jest na tyle delikatny że łatwo to możemy skorygować przy kolejnej aplikacji. No i kolejny plus to odczuwalne już po 1 zastosowaniu nawilżenie skóry. No i duża pojemność – 200 ml.
Nie znajduję minusów (poza zapachem po jakimś czasie ale do tej pory stosowałam wiele balsamów brązujących i każdy po jakimś czasie wydzielał ten zapaszek)

Można go kupić np. tutaj. KLIK za ok. 18zł
Skład:
Aqua, Paraffinum Liquidum , Ethylhexyl Stearate, Octyldodecanol, Arachidyl Alcohol, Behenyl Alcohol, Arachidyl Glucoside, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Dihydroxyacetone, Butyrospermum Parkii Butter, Dimethicone, Ceteareth-12, Biosaccharide Gum-1, Mentha Piperita Extract, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, Erythrulose, Caramel, Panthenol, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Disodium EDTA.


PS. Ja właśnie zaczynam serię opalania razem z nim bo chyba już tradycyjnie wybywam na Święta pod palmy więc muszę troszkę się przybrązowić coby nie straszyć nogami córki młynarza :)

A Wy używacie balsamów brązujących? macie swoje ulubione? A może wolicie solarium lub samoopalacz albo stawiacie na bladość?

PS2. Na moim blogu ostatnio jest (i jeszcze przez chwile będzie) więcej recenzji niż makijaży. A to głównie dlatego że nie mam odpowiedniego światła do malowania i robienia zdjęć. Ale tak jak wspominałam zamówiłam lampę i liczę na to że dzięki niej wygram walkę o dobre światło i znów ruszę z publikacją makijaży!

4 komentarze :

  1. ooo dobrze wiedzieć, że gdzieś jest takie cudeńko :)::) Ja lubię takie balsamy ale... posmaruję się 2 razy i potem zapominam albo mi się nie chce :( i tak stoją na półce... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chwilowo przeżywam miłość do samoopalacza marki własnej Superdrug (wydaje mi się, że są one też w Irlandii). To co zauważyłam w większości dostępnych na wyspie samoopalaczy jest różnica w stosowaniu, a mianowicie są to samoopalacze, które nakładamy na co najmniej 4 godziny i później spłukujemy. Ja jestem zachwycona, niestety śmierdziocha tym swoim zapachem :(

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nie znosze tego zapachu,dlatego nie stosuje a jak juz chce troszke byc musnieta sloncem to lykam przez jakis czas beta-karoten ;)
    do tego po samoopalaczach a mialam rozne jak sie czlowiek spoci a ma jasne rzeczy ,niestety żółkną od niego :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie uzywam tego typu produktow, ale zazdroszcze wyjazdu w jakies cieple miejsce o tej porze roku :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka