Dziś garstka zdjęć z Lizbony w której byłam przez kilka dni w drodze na Maderę.
Lizbona to piękne miasto pełne kontrastów. Z jednej strony stare miasto, ciasne uliczki, klimatyczne tramwaje, staruteńkie budynki a z drugiej nowoczesne dzielnice z budynkami ze szkła, futurystycznymi elementami.
Na pewno w te kilka dni zobaczyłam tylko ułamek Lizbony.
Lizbona to piękne miasto pełne kontrastów. Z jednej strony stare miasto, ciasne uliczki, klimatyczne tramwaje, staruteńkie budynki a z drugiej nowoczesne dzielnice z budynkami ze szkła, futurystycznymi elementami.
Na pewno w te kilka dni zobaczyłam tylko ułamek Lizbony.
Mieszkaliśmy w nowoczesnej dzielnicy powstałej po terenach Expo. Widok z balkonu mieliśmy na wieżę Vasco Da Gama oraz na najdłuższy w Europie most Vasco da Gama.
Spędziliśmy też urocze chwile na starym mieście w dzielnicy Alfama. Alfama to ciasne i strome uliczki, klimatyczne stare budynki, czerwone dachy, windy oraz oczywiście tramwaje. Tramwaje są stare, drewniane mkną wąskimi uliczkami, mury domów są tak blisko że można dotknąć ich ręką. Najbardziej oblegana jest linia 28 oraz 12. Moim zdaniem warto wybrać 12 bo trasa podobna a tłok mniejszy.
Kolejnego dnia wybraliśmy się do dzielnicy Belem - dawnej dzielnicy portowej. Można zobaczyć tam Pomnik Odkrywców - żeglarzy i odkrywców na statku. Polecam wjechać na jego szczyt skąd rozciąga się piękny widok na wieżę Torre de Belém. W pobliżu jest też okazały Klasztor Hieronimitów.
Ja odwiedziłam też słynną ciastkarnię gdzie powstają pyszne Pasteis de Belem. To babeczki z nadzieniem budyniowym. Podawane na ciepło. Posypuje się je cukrem oraz cynamonem i zjada z apetytem :) Wypieka się je od 1837 i oryginalną recepturę na nie znają tylko 3 osoby. Sprzedaje się ich tysiące. W cukierni można podejrzeć jak są wypiekane. Można też tak kupić inne smakołyki. Przed wejściem jest sporo ludzi ale lokal ma kilka sal więc im głębiej wejdziemy tym mniejszy tłok.
Odwiedziliśmy też oceanarium do którego dojechaliśmy spod naszego apartamentu kolejką linową. Oceanarium jest największe w Europie. Widoki niezapomniane. Niestety zdjęć nie mam za wiele bo obowiązuje tam zakaz używania lampy a w salach jest ciemno i zdjęcia bez lampy nie wychodzą. Polecam wizytę. Można oglądać ryby i stworzenia morskie z różnych zakątków świata. Ogromne, szklane ściany robią wrażenie. Niezapomniane przeżycia gwarantują szklane podłogi pod którymi pływają żółwie.
Byliśmy też w zoo. Dojazd do niego metrem jest świetny bo stacja jest tuż pod bramą. Oliwka miała radość z okazji do obcowania ze zwierzakami. Nad zoo można tez przejechać się wagonikami podwieszonymi na linach. Widoki bardzo fajne.
I jeszcze lokalny przysmak - suszony dorsz. Trochę dla mnie obrzydliwe takie płaty leżące luzem.
Liczę że kiedyś uda mi się odwiedzić Lizbonę ponownie.
Mam nadzieję że Was nie zanudziłam. W kolejnym wpisie Madera :)
PS. Na razie nie mam aparatu więc posty makijażowe odłożone są do odwołania :(