O cieniach Makeup Geek jest dość głośno w blogowym światku.
Ja też postanowiłam dorzucić moje 3 grosze. Ponieważ nie jestem dobra w opisach kolorów daruję sobie to - mamy mnóstwo blogów na których każdy kolor jest opisany.
Posiadam paletę magnetyczną (dokładnie Z Palette Large - Hot Pink) która mieści w sobie 27 wkładów (ja mam 26).
Paletka jest dość solidna, podoba mi się że ma przezroczyste wieczko.
Przechodząc do samych cieni to są to cienie standardowych wymiarów - takich jak np. inglot (waga 1.8G / 0.064 oz). Mają różne wykończenia lecz na pewno nie ma w nich perłowej tandety.
Moim zdaniem w Makeup Geek przeważają cienie o dość naturalnych (chociaż wyjątkowych kolorach). Cieni neonowych, soczystych jest niewiele. Jakość cieni jest bardzo dobra. Pięknie się mieszają i nakładają na powiekę. Jeśli chodzi o nasycenie - pigmentację w przeważającej większości jest bardzo dobra lub rewelacyjna np. czerń Corrupt. Jednak trafił mi się odcień którym jestem rozczarowana a mianowicie Wisteria - w opakowaniu piękny kolor lila a na powiece słabizna.
Wszystkie cienie testowałam na bazie (urban decay) i na niej trzymają się idealnie do demakijażu.
Po paletkę Makeup Geek sięgam ostatnio najczęściej. Chociaż nie ukrywam widziałabym w niej więcej neonów :)
Już nie zanudzam i przybliżam dziś 2 pierwsze rzędy z mojej paletki.
Cienie nakładane bez bazy!
I po kolei każdy cień z bliska
Cienie można kupić tutaj KLIK za 5,99$ za jeden wkład.
Przychodzą one zapakowane w piękne kartoniki. Każdy wkład na spodzie ma nazwę.
Co myślicie o cieniach MUG? macie? a może zamierzacie je mieć?
PS. starałam się jak najwierniej oddać kolory jednak to nie jest łatwy proces więc wybaczcie jeśli różnią się od oryginałów.
Makijaże malowanie wyłącznie cieniami MUG znajdziecie u mnie tu KLIK