Tak jak w tytule posta. Moje pomadki są nudne.
W ogóle nie przepadam za malowaniem ust - jak zauważyłyście stawiam na mocniej podkreślone oczy. Szminki uważam za niezbyt praktyczne - zjadają się i znikają z ust w tajemniczych okolicznościach.
No i przy bardziej wyrazistych kolorach potrzeba lusterka (albo dużej wprawy) żeby szybko nanieść poprawki.
Dlatego jak już maluję usta to stawiam na neutralne kolory - przy nich nawet jak trochę szminki zniknie z ust nie rzuca się to w oczy. A i żeby nie było - nie lubię efektu trupich ust ala korektor. Raczej wybieram beżo-róże, brudne róże.
Poniżej przedstawiam mój malutki zbiorek (kilka na fotce zabrakło - ale pewnie są w innych torebkach bo nie mogłam ich zlokalizować w moim kuferku).
Dorzuciłam też 2 błyszczyki i 2 balsamy dlatego że zostawiają widoczny kolor na ustach i dość długo się trzymają.
I kolory na kartce oraz nazwy:
I efekt na ręce. Wybaczcie ale nie chciało mi się tyle razy malować i zmywać ust. Liczę na waszą wyobraźnie co do efektu na ustach :)
Moimi ulubionymi pomadkami są:
Pink Sunrise (Avon, Color Trend) - piękny, brudy róż i dodatkiem beżu. Jak na tak tanią pomadkę trzyma się na ustach całkiem fajnie. Daje widoczny kolor. Lekko wysusza usta (niestety)
Airy Fairy 070 (Rimmel) - tej chyba nie trzeba bliżej przedstawiać :) Jest bardziej różowa niż Pink Sunrise. Nie wysusza. Fajnie się trzyma.
Bouquet 016 (Cream Color, Vipera) - to chyba moja ukochana pomadka. Mam do niej sentyment gdyż nosiłam ją na swoim ślubie. Fajnie kryje, absolutnie nie wysusza. Kolor to brudny róż. Jedyną wadą jest to że szminka jest bardzo kremowa - co w praktyce niesie za sobą to że w cieple się rozpuszcza i odkształca. Polecam w ciepłe dni przechowywać ją w lodówce.
Wszystkie moje ulubione odcienie nie są perłowe i nie zawierają w sobie drobinek.
Romance 105, Beige Rose, Sugarcane, Frosty Rose - wszystkie są mniej lub bardziej perłowe (najbardziej Romance 105). Ja nie lubię perły na ustach. Czasem ich używam ale rzadko.
Szminka Orange Soda kolor ma ciekawy - beżowo-pomarańczowy. Jest bardzo kryjąca i trzeba mieć do niej nieskazitelne usta gdyż podkreśla suche skórki. Dla mnie chyba za bardzo kryje i jest odrobinkę za jasna i niezbyt często jej używam.
Coralize Me - w opakowaniu kolor ma fajny jednak ust prawie nie barwi. Szkoda że ma tak słabą pigmentację. Ma lekkie drobinki ale na ustach ich nie widać.
Moim ulubieńcem i numerem 1 jest błyszczyk Sweet & Wet nr. 6 (vipera). To raczej szminka w płynie gdyż kolor jest kryjący. To piękny beż (ale nie w kolorze korektora czy też trupka). Rewelacyjnie się trzyma, pięknie pachnie. Jest tani. Czego chcieć więcej?
Błyszczyk My Favorite Milkshake (essence ) jest chyba dość znany. Ma ładny kolor,długo się utrzymuje. Jest niedrogi. Też bardzo go lubię i polecam.
Balsamy z I love to niezłe produkty. Mają oszałamiające zapachy. Lekko barwią usta (truskawka bardziej - daje efekt bladoróżowych ust). Dość dobrze się trzymają i nawilżają. Mają bardzo duże opakowania (15 ml). Wadą jest niewygodna aplikacja - trzeba je wygrzebywać z głębokich słoików.
To na tyle. Znacie któreś z tych kolorów? I Wy jakie lubicie usta - neutralne czy raczej stawiacie na soczyste kolory?